Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi colesiu z miasteczka Kraków. Mam przejechane 15779.45 kilometrów w tym 68.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy colesiu.bikestats.pl
  • DST 211.87km
  • Sprzęt Focus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brevet 200 Chotomów

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0

Głupota ludzka nie zna granic. Przejechałem 680km samochodem żeby przejechać trochę ponad 200km na rowerze w deszczu i po słabym asfalcie... Było warto:).

Pobudka o 2:15 za oknem syf jak cholera - ulewa. Trzeba być twardym postanowiłem, że pojadę to pojadę. Wszystko robię w spowolnionym tempie, ale w końcu udaje mi się wyjechać o 2:51. Pod Grójcem ok 6:00 przestaje padać, to dobry znak. Przez Warszawę przebijam się 40 min nie gubiąc się, znowu dobry znak. Na starcie jestem o 7:05 kilka minut przed organizatorami. wypakowuję się i przygotowuję rower do jazdy. Pogoda jest dokładnie taka jak w prognozie 14st i pełne zachmurzenie. jeżeli prognoza się spełni będziemy mieli ok 3h bez deszczu i temperatura podniesie się. Ruszamy, początek jedziemy z wiatrem tempo spokojne jedzie jedna duża grupa wszyscy spokojnie rozmawiają. Koło lotniska w Modlinie grupa się rozbija. Zostaję z Adamem (jednym z organizatorów) i jeszcze jednym kolegą, którego imienia nie pamiętam. Jedziemy tempem turystycznym. W Zakroczynie odbijamy na północ w boczną drogę o niskiej jakości asfaltu. ruch samochodowy jest niewielki wiec można jechać koło siebie i rozmawiać. Za Starą Wroną dogania nas Darek. Dalej jedziemy turystycznie, aż wreszcie łapię pierwszego kapcia. Dętka wypuszcza powoli powietrze, ale nie mogę zlokalizować, w którym miejscu. Szybka wymiana i jedziemy dalej. Po drodze mija nas wyprzedza nas "Samochód techniczny" z dziewczynami jadącymi rozstawić bufet na połówkowym PK. Na pierwszym punkcie kontrolnym tracimy aż 5min (była kolejka do wc:)).
Jedziemy dalej i po ok 10km łapię kolejnego kapcia. Tym razem udaje się zlokalizować powód awarii (za wąska taśma na obręczy) i przy pomocy taśmy izolacyjnej usunąć definitywnie problem. Przez dalszą drogę co chwila zerkam na koło żeby się upewnić, że wszystko jest ok. Zaczyna lać, a temperatura spada do 13st. Po ok 40min w deszczu dojeżdżamy na połówkowy pk w Gołyminie na stacji Optima. Gdyby nie defekty przyjechalibyśmy susi, a tak marnujemy kupę czasu, bo niektórzy się przebierają. Swoją drogą właściciel\kierownik stacji benzynowej, na której był pk stwierdził żebyśmy się nie przejmowali, że zrobimy chlew i żebyśmy weszli do środka. Tak też zrobiliśmy schowaliśmy się do budynku i narobiliśmy strasznego chlewu na podłodze. Po zjedzeniu gorącego kubka 2 bułek pomidora i popiciu kubkiem herbaty i ogólnym zmarnowaniu 1h wreszcie wyjeżdżamy we 3, nieznany mi z imienia kolega zrezygnował, dla niego to i tak była życiówka. Jedziemy do Pułtuska. Wreszcie nawracamy i jedziemy z wiatrem drogą wojewódzką na Nasielsk tu jest kolejny pk. Mamy zamiar tylko podbić karty i jechać dalej, ale Darek chce wymienić baterie w telefonie żeby Endomondo mogło rejestrować dalszą drogę. Wyjeżdżam z Adamem obiecując, że będziemy jechać powoli. Po chwili Darek nas dogania. W Starej Wronie skręcamy na dobrze nam znaną dziadowską drogę na Zakroczyn, niestety teraz ruch jest znacznie większy. Adam zaczyna coraz bardziej słabnąć staram się jechać tak, żeby osłaniać go od silnego bocznego wiatru. W Zakroczynie zaczyna się jazda pod wiatr. Adam kompletnie odpada. Dwa razy czekamy na niego ale w końcu odjeżdżamy, Nie mamy lampek do jazdy w ciemności tylko lampki pozycyjne. Zaczynamy się rozkręcać, jedziemy coraz szybciej. Próba jazdy na zmianach kończy się rezygnacją, na drodze jest taki syf, że nie da się jechać na kole. Na ostatnich 27 km Utrzymujemy prędkość 28km/h jadąc obok siebie i rozmawiając. Na mecie jesteśmy o 18:45 (Adam przyjechał 45min po nas). Szybko się przebieram w suche ubranie i pakuję rower do samochodu. Czekając na pozostałych na trasie uczestników spożywamy kolejne gorące kubki. Wreszcie dojeżdżają Piotrki czyli organizatorzy. Dokonują tradycyjnych wygłupów, czyli pozowania do zdjęć z rowerami nad głowami. Chwile rozmawiamy po czym wsiadam w samochód. Jest 21. Tym razem już się nie udaje, w ciemnościach i deszczu źle skręcam i zaczynam błądzić. W końcu udaje mi się wyjechać na drogę nr7. Z wyliczeń wynika, że czeka mnie ok 4,5h jazdy od granic Warszawy. Za Radomiem zaczynam się męczyć jadąc. Zjeżdżam na parking 10min drzemki i jestem gotowy do dalszej jazdy. W domu jestem o 1:57. Wreszcie można wziąć prysznic i się położyć. 24h maraton rowerowo-samochodowy wreszcie się kończy


Kategoria >200



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa cesam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]