Info
Ten blog rowerowy prowadzi colesiu z miasteczka Kraków. Mam przejechane 15779.45 kilometrów w tym 68.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad10 - 0
- 2014, Październik16 - 1
- 2014, Wrzesień23 - 8
- 2014, Sierpień19 - 7
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec21 - 3
- 2014, Maj22 - 3
- 2014, Kwiecień13 - 0
- 2014, Marzec16 - 0
- 2014, Luty14 - 0
- 2014, Styczeń13 - 0
- DST 225.27km
- Sprzęt Focus
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Niedzicy
Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 0
Lipnik -> Wierzbanowa -> Skrzydlna -> Dobra -> Tymbark -> Słopnice -> Kamienica -> Krościenko -> Niedzica -> Łapsze Wyżne -> Niedzica -> Falsztyn -> Krościenko -> Kamienica -> Słopnice -> Tymbark -> Dobra -> Skrzydlna -> Wierzbanowa -> Lipnik
Miało być do Bukowiny Tatrzańskiej, ale zabrakło czasu.
Rano lało dość intensywnie więc wyjechałem dopiero o 10 z myślą dojechania tylko na przełęcz między Słopnicami, a Zalesiem. Gdy wjechałem na przełęcz Wierzbanowską doszedłem do wniosku, że jadę ile się da tak żeby zdążyć przed zmrokiem (nie wziąłem ciepłej kurtki). Mimo, że było dosyć ciepło to przenikliwy wiatr powodował że gdy tylko słońce chowało się za chmurami zaczynałem marznąć. Na drodze między Zabrzeżą a Krościenkiem zrobił się spory ruch samochodowy. Następnym razem muszę spróbować przebić się przez Zasadne i przełęcz Knurowską (podobno jest wylany asfalt z Zasadnego do Ochotnicy). Tym razem chciałem zaliczyć gminę Krościenko. Całą drogę do Krościenka, a potem do Kluszkowców wiał silny wiatr w twarz. Potem fajny podjazd i wreszcie jakiś naprawdę fajny widok - ośnieżone Tatry. Potem zjazd, objazd dolnego zbiornika zalewu i podjazd pod Zamek w Niedzicy. Ostatni raz byłem tu tuż przed napełnieniem zalewu. Wtedy zamek to była kupa gruzu. Teraz wszystko ładnie jest odrestaurowane wszędzie budki z pamiątkami i lodami, kilka knajp pełno parkingów i oczywiście park linowy (ostatnio jakaś wielka na nie moda). Pod zamkiem stwierdziłem, że jeszcze mam wystarczająco dużo czasu żeby dojechać do Bukowiny Tatrzańskiej. Zjechałem na dół i pojechałem w kierunku na Zakopane jak wskazywał znak. W Łapszach Wyżnych poddałem się i zawróciłem, nie wziąłem pod uwagę we wcześniejszych obliczeniach, że będę piłował pod wiatr. W drodze powrotnej znowu podjechałem pod Zamek i przez Falsztyn objechałem zalew od południa. W Falsztynie 10 min postoju/bufetu pod sklepem. Powrót drogą 969 do Zabrzeży był całkiem sympatyczny, cały czas z wiatrem w plecy po drodze jedna hopka dziwacznego pomnika. Od Zabrzeży zaczęło się robić coraz zimniej początkowo nie było to problemem bo jechałem cały czas pod górę. Zjazd do Słopnic dał mi w kość. Potem jeszcze zmarzłem na zjeździe do Skrzydlnej. Z jakiegoś powodu ostatni większy zjazd do Wiśniowej nie zrobił na mnie wrażenia, pewnie dlatego że już byłem prawie w domu. Za Wiśniową kilka hopek i 11% podjazd po mocno ubitym szutrze i płytach betonowych na działkę.