Info
Ten blog rowerowy prowadzi colesiu z miasteczka Kraków. Mam przejechane 15779.45 kilometrów w tym 68.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad10 - 0
- 2014, Październik16 - 1
- 2014, Wrzesień23 - 8
- 2014, Sierpień19 - 7
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec21 - 3
- 2014, Maj22 - 3
- 2014, Kwiecień13 - 0
- 2014, Marzec16 - 0
- 2014, Luty14 - 0
- 2014, Styczeń13 - 0
- DST 380.00km
- Sprzęt Focus
- Aktywność Jazda na rowerze
BBT 2014 czyli zwiedzanie toalet
Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 04.09.2014 | Komentarze 3
Wszystko było jak trzeba. Późny start (9:55) więc rano nie było pośpiechu, nocleg po startowej stronie promu, porządnie się wyspałem byłem wyluzowany, zjadłem solidne śniadanie. Jak szliśmy na start zauważyliśmy że wiatr się zmienił i jest bardzo korzystny. I na tym się skończyło to co było pozytywne. Na promie przycisnęło mnie i musiałem skoczyć do kibla. Zignorowałem te pierwsze symptomy katastrofy i nie wziąłem żadnych leków. Jak ruszyliśmy od razu za przejazdem kolejowym zostawiłem grupę startową i zacząłem jechać sam. Po chwili przemknął koło mnie Ornowski. W sumie się tym nie przejąłem. Moim założeniem było jechać bardzo spokojnie i oszczędzać kolana bo zawsze mam z nimi problemy przy niższych temperaturach. Po jakimś czasie wyprzedzili mnie Kudłaty i Krwawy Heniek, ale oni zawsze tak mają marnują energie na początku jadąc szybciej niż ich naturalne tempo. Zresztą nie miało to żadnego znaczenia bo obaj mają średnią orientację w terenie i ze 2 razy się zatrzymywali bo nie pamiętali trasy. Tuż przed Płotami zaczął mi poważnie dokuczać brzuch. W związku z tym musiałem odbyć wizytę w wc więc dogonił mnie Wojtek Chowaniec i Kudłaty. Od Płotów jechał za mną cały czas Krwawy Heniek. Ze 2 razy zwróciłem mu uwagę, żeby starał się utrzymywać 100m, ale jechał bliżej. Przed Drawskiem zacząłem doganiać pierwszych maruderów z kategorii open. W Drawsku na pk bida herbaty udało mi się dostać mały kubeczek a woda prawie cała była wyszabrowana. Skoczyłem więc do sklepu i kupiłem wodę niegazowaną Colę i 3 batoniki. Wc nie było więc pojechałem dalej bo dowiedziałem się że za 500m jest Orlen. Tu znowu postój. Tu zażyłem pierwszy stoperan. Jak ruszałem dojechał z pk Krwawy. Ten etap dalej był pod hasłem jazdy wycieczkowej, średnie tempo jazdy odrobinę spadło (ok 0.5-1km/h) z racji coraz liczniejszych pagórków które pokonywałem w taki sposób, aby się nie męczyć. W Kaliszu Pomorskim dopadłem całe towarzystwo które dopadłem wcześniej przed Drawskiem. Ale wyprzedzili mnie w Dobino gdzie znowu musiałem się zatrzymać. Przed Piłą znowu ich dopadłem. W Pile pk był trochę bardziej schowany niż poprzednio (dla osób bez nawigacji i jadących pierwszy raz mógł być problematyczny). Tu nie było już żadnych ciepłych napojów. Napełniłem tylko szybko bidony, zażyłem kolejny stoperan odwiedziłem Toitoi, wziąłem żarcie (a nuż wreszcie się poprawi) i wyjechałem. Teraz za mną jechał jeszcze Krzysiek Gązwa. Jazda monotonna bo dość szybko zrobiło się ciemno. W Wyrzysku pierwszy raz spoglądam na nawigację bo nie pamiętałem za bardzo przejazdu z poprzedniej edycji. Przy wyjeździe z miasta na chwilę zatrzymuję się bo nawigacja wyprowadza mnie na S-kę. Wracam się 100m do zjazdu na drogę techniczną. Okazuje się, że ekspresówki jest ze 200m. (jestem prawie pewien, że 2 lata temu na krajówkę wracaliśmy wiaduktem i S-ka kończyła się odrobinę wcześniej). W Kruszyńcu jestem o 23:25. Spotykam tu Maćka Pietrzaka który się wycofał po wywrotce. Odwiedzam wc, biorę przysznic, jem obiad, biorę kolejny stoperan i kładę się spać na godzinkę (liczę że jak poleżę w cieple to mi przejdzie). Szybko się zbieram choć wiem że mój stan nie uległ poprawie (kolejna wizyta w wc) wypijam 0,5l herbaty z dużą zawartością cukru i po 20 min od obudzenia się jestem gotowy do wyjazdu. Obiecałem Heńkowi, że zaczekam na niego więc tracę ok 40 min. Początkowo jedzie mi się w miarę dobrze. Na obwodnicy Bydgoszczy o mało co nie rozjeżdżam zająca. W połowie drogi kolejny przymusowy postój na stacji benzynowej. Wtedy właśnie podejmuję decyzję o wycofaniu się. Dojeżdżam do Torunia wiedząc, że to już koniec. Wizja prawdziwie samotnej jazdy zniechęca Heńka i wynajduje on powód dlaczego nie może dalej jechać. Na pk kierownikuje Piotrek Niedźwiedzki, który pomaga nam ustalić jak dostać się na metę. Wsiadamy na rowery i dotaczamy się na dworzec pkp. Koleją jedziemy do Rzeszowa, a stamtąd samochodem do Ustrzyk Dolnych pomagać na pk.
Komentarze
Bardzo dziękuję za to, że z własnej nieprzymuszonej woli "zająłeś się" kaleką na punkcie w Ustrzykach Dolnych. :)