Info
Ten blog rowerowy prowadzi colesiu z miasteczka Kraków. Mam przejechane 15779.45 kilometrów w tym 68.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad10 - 0
- 2014, Październik16 - 1
- 2014, Wrzesień23 - 8
- 2014, Sierpień19 - 7
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec21 - 3
- 2014, Maj22 - 3
- 2014, Kwiecień13 - 0
- 2014, Marzec16 - 0
- 2014, Luty14 - 0
- 2014, Styczeń13 - 0
- DST 101.26km
- Sprzęt Focus
- Aktywność Jazda na rowerze
Hujówka
Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 0
Tym razem spokojna jazda, ale z kilkoma stromymi podjazdami. Grupa jest znacznie większa bo jest nas aż 7: Niemrawy, Skrzynia, Waldek, Michał, Maruder (na góralu z terenowymi oponami), Luzac i ja. Tempo ma być spokojne po wyrypie z soboty. Wychodzi jak zwykle. Niemrawy zaraz za Krakowem zaczyna szarpać, ruszają za nim Skrzynia i Luzac. Na pierwszym skrzyżowaniu jadą w złą stronę i żadne okrzyki nie pomagają. Sami są sami winni. Szkoda tylko Luzaca bo on pierwszy raz pojechał z nami i może się zniechęcić, bo jak sądzimy na pewno go urwą. Od teraz jedziemy sami. Jedziemy bocznymi drogami, aż do Radziszowa. Potem standardowo na Sułkowice i w Harbutowicach odbijamy w lewo na Bienkówkę zaliczając Hujówkę czyli chyba najbardziej stromy podjazd w okolicach Krakowa. Mnie licznik pokazywał 16/17%. Wyjeżdżam tuż za Waldkiem i od razu zjeżdżamy na drugą stronę. Na dole czekamy na Michała i Marudera. Po dłuższej chwili pojawiają się więc jedziemy dalej. Musimy znowu wspiąć się ale tym razem podjazd jest łagodniejszy, tylko 11%. Potem droga prowadzi cały czas dół. Jedziemy bardzo czujnie wypatrując otwartego sklepu bo bardzo nas suszy. W końcu znajdujemy sklep. Tam ratuję życie Waldkowi, o mały włos a kupiłby bezalkoholowe. Postój przeciąga się w nieskończoność, ale nikomu się nie spieszy. Jak tylko ruszamy dochodzimy do wniosku, że za Myślenicami trzeba się będzie znowu zatrzymać na "izotonik" bo inaczej wycieczka się nie uda. Okazuje się że wszystko jest zamknięte, aż do Sieprawia. Kolejny postój nawadniający i powrót standardową drogą przez Świątniki i Swoszowice.
Kolejna bardzo udana wycieczka, w doborowym towarzystwie.